Archiwum

Pracownicy delegowani – głosowanie w PE

Komisja Transportu i Turystyki (TRAN) Parlamentu Europejskiego wypowiedziała się 14 czerwca za objęciem przewoźników międzynarodowych dyrektywą o pracownikach delegowanych.

20 czerwca 2018

Posłowie odrzucili propozycje parlamentarnej Komisji Transportu, głównie za sprawą delegacji niemieckiej, która zmieniła zdanie. Na 630 posłów przeciw propozycji wyłączenia przewozów międzynarodowych delegowaniem głosowało 434. Posłowie nie przyjęli także poprawek do rozporządzeń 1071 i 1072 dotyczących zasad wykonywania kabotażu (na 618 deputowanych na „nie” głosowało 378). Odrzucili także propozycję zmian w rozporządzeniu 561, dotyczących czasu pracy i odpoczynku, w tym odbioru regularnego wypoczynku. Przeciw było 428 posłów na 622 obecnych.

http://www.pap.pl/aktualnosci/news,1454213,pe-odrzucil-korzystne-dla-polski-stanowisko-w-sprawie-przewoznikow-drogowych.html

PE wyłoni stanowisko do negocjacji w Trilogu w lipcu. Trilog to negocjacje między Radą (ministrami, w tym wypadku transportu z krajów członkowskich), Parlamentem i Komisją Europejską. Także Rada UE nie przyjęła jeszcze stanowiska. Wynik głosowań w PE oznacza, że na stole jest tylko propozycja Komisji Europejskiej, zakładająca, że kierowca staje się pracownikiem delegowanym po trzech dniach w miesiącu pracy za granicą. Niemcy i Francja domagają się, aby delegowanie obowiązywało już od pierwszego dnia, zaś Polska i kraje podobnie myślące uważają, że delegowanie powinno obowiązywać od dziesięciu lub piętnastu dni.

Pracownicy delegowani tylko pretekstem?

Zmiana stanowiska deputowanych tłumaczona jest propagandą związków zawodowych, przedstawiających kierowców z Europy Wschodniej jako współczesnych niewolników. Taka w każdym razie jest oficjalna wersja.

Mniej oficjalna jest taka, że chodzi m.in. o systemowe ograniczenie konkurencyjności firm z regionu Europy Środkowej. Co więcej, funkcjonowanie wielu firm może okazać się na tyle skomplikowane od strony prawno-administracyjnej (i kosztowne), że ich właściciele będą zmuszeni je zamknąć. Albo przenieść działalność na Zachód, łącznie z pracownikami i odprowadzanymi podatkami, składkami na ubezpieczenia społeczne, zdrowotne itd. Trudno nie zastanowić się na nad taką prognozą, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosnący niedobór pracowników w całej Europie.

Dalsze negocjacje

Także zgłoszone przez KE obostrzenia w kabotażu, czyli skrócenie go do trzech dni, są podstawą do dalszej dyskusji. Francja i Niemcy chcą zaostrzenia przepisów regulujących kabotaż, w praktyce eliminujących obcych przewoźników. Wokół propozycji KE będą toczyć się negocjacje reguł odbioru przez kierowców wypoczynku. Według państw z centrum Unii Europejskiej, wypoczynek musi odbywać się na koniec każdego tygodnia w hotelach, co utrudnia kierowcom kontakt z rodzinami.

Protekcjonizm zamiast Wspólnego Rynku?

Jeżeli ostatecznie wejdą w życie forsowane przepisy będzie to oznaczało poważne ograniczenie w dostępie do rynków wewnątrz UE. Funkcjonowanie przewozów drogowych zostanie znacznie utrudnione. Także dla klientów firm transportu międzynarodowego to niedobra wiadomość. Należy się spodziewać mniejszej elastyczności działania oraz dostępności taboru. Najprawdopodobniej znacznie wzrosną puste przebiegi. Wszystko to będzie skutkowało skokowym wzrostem cen. Jest to wbrew zapisom „Białej księgi”, która postulowała wzrost efektywności transportu drogowego.
Nie skorzystają na tym także kierowcy, którzy postulowali odbiór regularnego wypoczynku po trzech tygodniach, a czwarty spędzaliby w domu. KE „wie swoje” i proponuje hotele (których brak) i strzeżone parkingi ( na których już od dawna brakuje miejsc).